Nie typowa wyprawa z trójmiasta na półwysep wytyczona głównie szlakami terenowymi, gdzie raczej omijałem asfalty na rzecz terenowych i leśnych ścieżek. Nieraz musiałem się wycofać, bo trasa była kompletnie zarośnięta lub blokowało powalone drzewo, którego nie dało się obejść. Zamiast wracać grzecznie pociągiem,, wbiłem się w las i w bliskiej okolicy bramu poligonu/jednostki wojskowej rozwiesiłem hamak i poszedłem spać. Wstałem przed wschodem słońca i szybko pojechałem na plaże, żeby być, zanim pierwsze promienie słońca się pokażą.