Kuba

Pieszo z Brzegu do Kołobrzegu. Brzmi niedaleko ale zajęło mi to 14 dni marszu. Około 50 km dziennie z 30 kilowym ekwipunkiem. Zobaczyłem
Każde miasto i wieś na tej trasie. Poznałem świetnych ludzi i kilku idiotów. Nikt nie jest idealny. Jedyny wniosek jaki mi się nasuwa to, to ze Polska jest piękna i czasami dzika. Chodzi o naturę. Uciekałem przed rozjuszonym dzikiem i poznałem żmije zygzakowatą przy wejściu do mojego namiotu. Ale najlepsze było to jak znalazłem fajne miejsce na rozbicie namiotu w Wałczu i rano obudziła mnie przystawiona do głowy naładowana strzelba. To był leśniczy i wziął mnie za kłusownika. Po wyjaśnieniu zostałem zaproszony na śniadanie i kawę . Świetny człowiek. Pozdrawiam anyway. Żałuje ze nie pamietam nazwiska.
Po dotarciu do Kołobrzegu rozbiłem namiot na plazy. Miałem bardzo opuchnięta nogę i nie dałbym rady przejść więcej niż kilometr. Dostałem mandat 200 zł i wróciłem do mojego miasta. Pociągiem ? one of best time ever. P.S. Noga doszła do siebie po miesiącu ?I

Polecam krainę 5 jezior i miasto Czarnków