Mariola Drzewińska

To miało być Święto Wina w Kiszyniowie. 14 pazdziernika kazdego roku, niezaleznie jaki to dzien tygodnia jest Prazdnik GORODA a nie wina. Swieto wina tydzien wczesniej. Źle poinformowana - spóźniłam się o tydzień. Nie wiem ile na tym straciłam, jednak skorzystałam z innych atrakcji, jakie oferuje ten miniaturowy kraj. Zachwycałam się Starym Orheiem, smakowałam wino w Milesti Mici i Cricovej. Dotarłam też do stolicy Priniestrowskiej Mołdawskiej Respubliki - Tiraspola i Bender. Jednakże największy mój zachwyt wzbudził skalny monastyr na brzegiem Dniestru - Tipova. Stąd ruszyłam do sąsiedniego monastyru Saharna. Jeden jedyny raz w życiu uczestniczyłam w egzorcyzmach. Dla żądnych wrażeń: przyjazd tam w letnie czwartkowe popołudnie z przedłużeniem na noc. Rytualna kąpiel w basenie z uświęconą leczącą wodą. Modły w skalnym monastyrze. No i same egzorcyzmy... Szafirowe ugwieżdżone niebo nad głową. Moc wrażeń gwarantowana!!! Nie wiem czy jeszcze raz chciałabym to przeżyć, ale raz spróbować każdy może, a może i powinien. Zajrzyj na migawki you tube. Ale to nie to samo co być tam, widzieć, a przede wszystkim słyszeć. Mnie ze strachu robiło się niedobrze. Gdyby nie fakt, że ciemna noc, wokół góry, mroczne drzewa, za nimi Dniestr i samotność, wiałabym stamtąd. Ze strachu przenocowałam na łóżku w pełnym opakowaniu, w butach na nogach i plecakiem pod głową, a spieprzyłam pierwszą poranną marszrutką o 4 nad ranem. W październiku to jeszcze ciemna noc. Ale warto było!

Kiszyniów, Tiraspol, Milesti Mici, Stary Orhei (od Butuceni do Trebujeni), Monstyr Tipova