Zdjęcie zastępcze ©Olneo.pl
Odda i Trolltunga 2018
Album: | Norwegia |
Dodano: | 22/10/2018 |
Odsłon: | 2328 |
Polubienia: | Pokaż |
Komentarze: | 0 |
Mimo nieudanych poszukiwań towarzyszy pojechałem znowu sam
droga do Oddy była super oesy serpentyny i przepiękne widoki cały czas fiordy rzeki jeziora pola lasy góry i doliny nigdy wcześniej nie widziałem takich nurtów w rzekach i takiej ilości wodospadów dopiero teraz zrozumiałem jaką moc ma woda i że należy się jej respekt krajobrazy widoki przepiękne cieszy mnie to i podziwiam Norwegię za to że tak szanuje przyrodę i pozwala z niej korzystać że rozumieją że ziemia jest dla wszystkich namiot można rozbić gdzie się chce oczywiście są wyjątki ale nie trudno znaleźć dozwolone miejsce a na drogach pierszeństwo mają piesi rowerzyści motory i dopiero samochody dokładnie w tej kolejności jeśli chodzi o ludzi to nie polecam za szybko przyznawać się że jesteśmy z polski bo barachuło które wyjechało przed nami zdążyło wyrobić nam opinię i kiedy mówimy skąd jesteśmy nie rzadko można poczuć niemą pogardę od nordów tak samo jak w innych krajach europy
Odda piękne miasteczko położone w dolinie chyba nad fiordem dojechałem w nocy niewiele widziałem spałem w samochodzie z nogami w bagażniku :) na bezpłatnym parkingu co należy docenić bo jeśli chcemy do Norwegii (duże miasta) pojechać samochodem to musimy liczyć się z kolosalnymi opłatami za parking (Trolltunga 500kr/dzień i to jest tanio) kiedy się obudziłem rano za szybą w oddali ujrzałem wodospad co z miejsca postawiło mnie na nogi od razu wyleciałem z samochodu i wyszedłem na zewnątrz (uwielbiam zapach powietrza o poranku wtedy jest najczystrze i unosi się w nim rosa mgła jak tam sobie to nazwiecie) miałem ochotę krzyczeć ze szczęścia i nie wiem czy tego nie robiłem :D dalej na stację benzynową na kawę i toaletę poranną (a hotel motel i inne takie min. 800kr wyjazd weekendowy 4000kr mieszkając w Oslo i stamtąd wyruszyłem) później w samochód kilka rundek po całej wiosce z kamerką na szybie z powrotem na parking i poszedłem zobaczyć coś z bliska zrobić kilka fotek no i poszukać towarzystwa na wyprawę ale ludzie się trochę bali nawet jak byli w grupach to niechętni obcego towarzystwa (chyba o autobus nie łatwo w weekend (z Oddy do Trolltunga 12-20km nie pamiętam) troszkę zawiedziony wyruszyłem sam kiedy przejechałem przez kilka tuneli których w Norwegii jest od groma wjechałem na drogę prowadzącą do parkingu pod startem na Język Trola droga była bardzo wąska i kręta z trudem mijałem samochody a czasem nawet musiałem wracać na wstecznym żeby znaleźć miejsce na wymijanie droga pod górę z plecakiem poza widokami nie była fajna no i tam zgarnąłem i poznałem Thomasa z francji spoko małolat głodny przygód jak ja i tak w ten o to sposób znalazłem kompana i kumpla wydawało mi się momentami że chłopak żałował ze wsiadł do samochodu kiedy były momenty wymijania innych aut ale lubił adrenalinę jak ja chyba więc dosiedział do końca znaczy do miejsca startu na Trolltunga a tam kolejny problem brak obsługi i płatność za parking tylko kartą a ja jako że nie uznaje plastiku byłem w czarnej dup..e dobrze że Thomas był ze mną :D po ogarnięciu tego tematu dalej na górę podekscytowani do szlabanu gdzie kasa i propozycja 2km z buta po asfalcie czy bus 150kr krótka narada i bierzemy busa bo na górze kolejne 12km do przejścia a ja nie miałem zbyt wiele czasu musiałem wrócić tego samego dnia Thomas miał ze sobą namiot i zamierzał tak nocować a ja w tym momencie żałowałem że nie wziąłem namiotu do tego zacząłem liczyć czas bo w artykule wyczytałem że wyprawa zajmuje 8-10h i to 8h dla wprawionych a ja jeszcze nigdy tak naprawdę po górach nie chodziłem chyba że licząc Błędne Skały dwadzieściakilka lat temu :D a wystartowaliśmy o 14ej + 8h 22ga pytam o której zachód słońca Thomas mówi że gdzieś właśnie w tym czasie a lato się kończyło i noce nie były już tak jasne jak wcześniej ale dobra jakoś to będzie widoki busem już robiły wrażenie widok na tamę jezioro i lasy z góry przepiękne serpentyny takie że tylko świadomość o wprawnym kierowcy uspokajała mnie w fotelu a kiedy wysiedliśmy i zaczęliśmy naszą prawdziwą przygodę z górami i na turą radość wypełniła nasze głowy dawno nie czułem takiej euforii dobra start ... pierwszy znak 12km początek troszkę szutru zaraz strumyk w którym musiałem umoczyć dzioba woda pyszna krystalicznie czysta idziemy dalej mostek dolina i droga usłana wielkimi gładkimi kamieniami tak wnioskuje bo ogólnie była prawie gładka kamienie były chodnikiem dla turystów a miedzy nimi cały czas woda i urocze drobne strumyki dobre jak na rozgrzewkę dla nóg po jakiś 2km zaczynają się schody bo droga w górę i to dosyć stroma skały kamienie wielkie i małe super chociaż czasem trzeba pomagać sobie rękoma kiedy pokonaliśmy to wzniesienie już miałem dosyć dyszałem jak oszalały znowu pojawiły się obawy czy zdążę wrócić liczę czas jakoś to będzie przecież nie poddam się na starcie dopiero 2km może 3 kaszany sobie nie narobię przed Thomasem :D pomimo że chłopak 10 lat młodszy też odczuwał trudy drogi a on miał jeszcze duży plecak z namiotem i resztą ekwipunku ja tylko z prowiantem i wodą ale dalej patrzę kolejne wzniesienie mówię z uśmiechem będzie hardcore on się śmieje z radości znowu kawałeczek drogi usłany olbrzymimi otoczakami zanurzonymi głęboko w skałach i ziemi co i raz zbiorniki wody deszczowej a znaku że już 4km nie ma zaczynam odczuwać zimno nie dziwne zwolniliśmy tempa mokrzy a im wyżej tym zimniej dobrze że wziąłem dwie bluzy przebrałem się i tyle przerwy dalej dyszymy mówię do Thomasa że nie musi tak ze mną zasuwać jego czas nie goni ale powiedział że ok na razie daje radę i że jestem creazy bo tak skaczę po tych skałkach kiedy odwróciliśmy się za siebie widok zrekompensował wysiłek wspinaczki rzut na piękną dolinę pociętą strumieniami mmła.. kolejne wzniesienie a za nim kolejny piękny widok i droga w dół znak 4km znowu liczenie czasu i chwila zwątpienia wiedziałem że w górach i na trudnym terenie inaczej się liczy km ale teraz doświadczyłem tego na własnej skórze i pojąłem kolejny raz że dla natury trzeba mieć należyty szacunek zastanawiałem się co będzie gdy pogoda nie dopisze i będzie ciemno jak znajdę szlak wracając? ale przecież nie jestem normalny nie odpuszczę myślę sobie skoro cały czas pod górę to z powrotem będzie z górki i szybciej troszkę się uspokoiłem zaraz dostrzegłem jakąś kobietę zaczepiającą ludzi na szlaku przechodząc zatrzymaliśmy się posłuchać co mówi okazało się że jest kimś w rodzaju ratownika przewodnika powiedział o zasadach przebywania na szlaku i do czego służą domki z których z resztą opis też jest to też mnie trochę uspokoiło bo myślałem o wychłodzeniu ciała i moim słabym przygotowaniu nie miałem kurtki i za każdym razem kiedy zwalniałem robiło mi się zimno a wiatry wcale nie litowały się nad podróżnymi w oddali na naszej wysokości mniej więcej widać było śnieg widok super dalej szlak prowadził nad fiordem gdzie woda wydawało się była kilka set metrów niżej taki kanion jakby o przerażającej głębokości tym razem zacząłem myśleć nad lękiem wysokości i przestrzeni które chyba mam w mniejszym lub większym stopniu bo nie raz doświadczyłem lęku podchodząc do grani im bliżej tym gorzej myślałem jak to będzie na samym Języku Trola czy tam wejdę!!!????? droga wydawała się jakby nie miała końca myślałem że porwałem się z motyką na wiatr nogi dawały się odczuć zastanawiałem się na kontuzjami stawów w ogóle myślenie w takich warunkach jest zupełnie inne jak na dole w cywilizacji która tak naprawdę jest prosta ale okrutna i nieuczciwa tutaj natura może być okrutna ale tylko kiedy my jesteśmy nieuczciwi w stosunku do niej i siebie ale idziemy dalej gdzie kanion fiord i przepaść w dół towarzyszy nam przez jakąś połowę drogi tak mi się wydaje na lewo góry porośnięte trawą i inną roślinnością ale bez drzew od czasu do czasu jakiś strumień pozwalający zaspokoić pragnienie i uzupełnić zapas wody chociaż tu jej tyle że w sumie niepotrzebnie dźwigałem butelkę ;) cdn..
.....