Miala byc Hiszpania i Portugalia, a wybralem sie do Maroka. Agadir, Esaouira, Tarudant no i oczywiscie wisienka na torcie - Marakesz.?Hotel w Agadir i przelot przez biuro turystyczne, reszta na wlasna reke. Wycieczka do Esaouiry kupiona przez agencje, natomiast Tarudant i Marakesz publiczna komunikacja. Przygoda sama w sobie. Piekno i nedza, raj i pieklo obok siebie. Piekne meczety, palace sultanow, zielen, ogromne hotele i palmy, a obok piszczaca bieda, zebracy, stosy smieci, czesto palone obok zabytkowych murow. Piekne plaze, ale bez infrastruktury. No i souki, targowiska pelne wszystkiego. Odwiedzilem ten w Agadir oraz w Marakeszu. Nocowalem doslownie 200 metrow od glownego souku w Marakeszu. Jak to wszystko funkcjonuje, pozostaje zagadka dla mnie. W kazdym miejscu waskie zaulki, mieszkalne i handlowe. Warto to wszystko zobaczyc, ale przynajmniej dla mnie jeden raz wystarczylo.