Pragnę podzielić się wrażeniami z pięciodniowej wycieczki górskiej w Tatry zachodnie.
Noclegi wykupiłem w schronisku w Dolinie Chochołowskiej - pokój dwuosobowy z umywalką 110zł.
Czerwiec jest miesiącem kapryśnym, więc postanowiłem wybrać trasy o niższym stopniu trudności.
Zdobyliśmy Grzesia, Rakoń, Wołowiec, Trzydniowański Wierch, Kończysty Wierch, Iwaniacką Przełęcz, Ornak i Siwą Przełęcz. Początkowo pogoda nam dopisywała, chmurki straszyły, jednak na trasie nie padało. Widoki piękne, wysokie chmury nie przeszkadzały w podziwianiu słowackich Tatr. Ludzi jak na lekarstwo :) Można delektować się obcowaniem z przyrodą, usiąść na szczycie Wołowca, podziwiać Rochacze i nie patrzeć na zegarek. W razie pogorszenia pogody po godzinie marszu można wrócić do pokoju w schronisku. Zdobycie Rochacza Ostrego z polskiej strony bardzo mnie kusiło, jednak mój współtowarzysz nie był zainteresowany. Przejmował się chmurkami nad naszą głową i prognozą pogody zapowiadającą przelotne opady. Prognoza się nie sprawdziła, a mi został niedosyt. Rochacze zostawię na przyszły wypad w tą okolicę. Jeden dzień z powodu złej pogody spędziliśmy w schronisku, śpiewaliśmy piosenki z akompaniamentem gitary. Mieliśmy szczęście, ponieważ deszcz padał po zejściu z gór, lub w nocy.