Zdjęcie zastępcze ©Olneo.pl
Wyspy Zielonego Przylądka - Grudzień 2018/Styczeń 2019
Album: | Republika Zielonego Przylądka |
Dodano: | 28/01/2019 |
Odsłon: | 3072 |
Polubienia: | Pokaż |
Komentarze: | 2 |
Pewnego październikowego dnia zaczęliśmy się zastanawiać co robimy w tym roku na Święta Bożego Narodzenia i Sylwestra. Postanowiliśmy więc wyjechać, gdzieś gdzie jest ciepło i tak oto padło Na Afrykańskie Wyspy Zielonego Przylądka na Oceanie Atlantyckim. Od razu zakupiliśmy wycieczkę w lokalnym biurze podróży.
W drogę udaliśmy się 23 grudnia na stołeczne Lotnisko Chopina w Warszawie skąd zaczynała się nasza przygoda. Nasz lot był przewidziany z międzylądowaniem w Barcelonie, tak więc po 2,5 godz. lotu wylądowaliśmy w Katalonii na tankowanie samolotu i wymianę załogi pokładowej. Po 1.5 godz. postoju polecieliśmy w dalszą drogę, gdzie po kolejnych 5 godz. wieczorem wylądowaliśmy bezpiecznie w Espargos na wyspie Sal skąd udaliśmy się do hotelu położonego na południu wyspy w centrum turystycznej miejscowości Santa Maria. Cała nasza wycieczka polegała na poznawaniu lokalnej kultury oraz natury. Santa Maria urzekła nas swoim niepowtarzalnym afrykańskim klimatem, gdzie mogliśmy doświadczyć życia codziennego Cabowerdejczyków. Piękna, szeroka z białym piaskiem plaża i cudowne, krystaliczne jak i ciepłe wody Oceanu Atlantyckiego to kolejna rzecz dla której warto tam być. Na plaży w Santa Marii wyjątkowym miejscem jest niewielkie, ale jakże cudowne molo, gdzie codziennie od godz.10 do 12 miejscowi rybacy przypływają gdzie ich żony sprzedają świeże i smaczne ryby oraz owoce morza.
Pewnego dnia wybraliśmy się na wycieczkę dookoła wyspy gdzie zobaczyliśmy cudowne miejsca tego wspaniałego raju na ziemi. Pierwszym punktem było odwiedzenie Kite Beach czyli jedynej plaży na wyspie gdzie można uprawiać sporty wodne ze względu na sprzyjające do tego warunki, w tym kite i windsurfing, działa tam również szkoła do nauki tych sportów. Kolejnym punktem wycieczki była willowa miejscowość dla bogatych Europejczyków Murdeira, poza ulicami z willami nie było tam nic ciekawego do zobaczenia. Jako trzecie z kolei odwiedziliśmy stolicę wyspy Espargos, gdzie można zobaczyć codzienne, nie zawsze kolorowe życie mieszkańców. Przejechaliśmy przez najbiedniejszą dzielnicę tego miasteczka, gdzie ludzie mieszkają naprawdę w trudnych warunkach, by dotrzeć na pobliskie wzgórze z umieszczonym na nim radarem, by podziwiać panoramę Espargos oraz wojskowe międzynarodowe lotnisko im. Amilcara Cabrala, na którym raz w tygodniu ląduje największy samolot towarowy na świecie Antonov z dostawą żywności i nie tylko. Po stolicy pojechaliśmy do miasteczka Palmeira, gdzie znajduje się największy port morski na wyspie do którego raz w tygodniu przypływa ogromny prom z wszystkimi potrzebnymi artykułami dla funkcjonowania wyspy. Kolejnym odwiedzonym punktem było tzw. Blue Eye Buracona, gdzie znajdują się naturalne baseny oceaniczne przy klifowym wybrzeżu północno-zachodniej części wyspy. Przez pewien okres w roku zachodzi tam pewne zjawisko, gdzie pod odpowiednim padaniem promieni słonecznych można zobaczyć niesamowity i fascynujący lazur wody w międzyklifowej studni. Następnie odwiedziliśmy nieczynną już kopalnię soli kamiennej Salinas de Pedra de Lume, znajdującej się w nieaktywnym już kraterze wulkanu. Z ciekawostek to wody znajdujące się w tej kopalni mają większe zasolenie niż wody Morza Martwego w Izraelu, więc można zażywać leczniczych kąpieli unosząc się na powierzchni wody. Po kopalni pojechaliśmy do jedynego zielonego miejsca na wyspie, czyli do Ogrodu Botanicznego Viveiro położonego mniej więcej na środku wyspy. Jest tam dużo zieleni oraz różnorakich zwierząt. Będąc tam można poczuć, że jest się gdzie indziej niżeli na pustynnej wyspie Sal. Wstęp do parku dla turystów kosztuje 5 euro a co najciekawsze to mieszkańcy wyspy mają wstęp za darmo, gdzie mogą przychodzić kiedy chcą ciesząc się wytchnieniem tej oazy spokoju. Kończąc całodniową wycieczkę powróciliśmy do hotelu pełni fotografii jak i wspaniałych chwil spędzonych z niesamowitymi ludźmi podczas tej wycieczki. Kolejne dni opiewały na poznawaniu okolic Santa Marii jak i korzystaniu z gorącego klimatu i ciepłej wody oceanu.
Niestety wszystko co dobre szybko się kończy, tak więc 2 stycznia pożegnaliśmy się z wyspą i udaliśmy się w 7,5 godz. bezpośrednią powrotną podróż do Polski.
Polecam każdemu odwiedzenie szczęśliwych wysp Cabo Verde, ze względu na cudowny klimat trwający cały rok, pozytywne nastawienie mieszkańców z bogatą kulturą jak i dobrą, europejsko-afrykańską kuchnię.
Komentarze:
03/02/2019
Arek:
Dzięki za komentarz. Jeżeli znowu kiedyś wybierzemy Cabo Verde, to na pewno odwiedzimy Santo Antao. Pozdrawiamy30/01/2019