Na granicy macedońsko-albańskiej pustki, szybko dojechaliśmy do kurortu Pogradec. Zatłoczony do granic możliwości, z przenikliwym zimnym wieczornym wiatrem wiejącym od strony jeziora. Za to, za niewielkie pieniądze - czekała na nas wręcz luksusowa kwatera. Albańczycy są tak gościnni i pomocni, że dla nas, nieznających jeszcze albańskich realiów, to na początku było wręcz podejrzane :-) Krótka poranna nauka szkoły jazdy po albańsku i ruszamy do Tirany. Po drodze piękne widoki, kraj mocno górzysty, drogi bardzo dobre, choć kręte - ale autostrada jest już w budowie. Tirana nie powala, na Placu Skanderbega poza turystami prawie nie było żywej duszy, mieliśmy wrażenie, że wszyscy mieszkańcy właśnie siedzą w swoich samochodach, generując korki. Po pokonaniu zatorów drogowych Tirany ruszamy do twierdzy Kruja. Z oryginalnych fortyfikacji niewiele zostało, sporo eksponatów jest w muzeum Skanderbega. Po dłuższym zwiedzaniu twierdzy jedziemy poplażować do Velipoje. Piaszczysta, kilkunastokilometrowa plaża i ciepłe morze, w sam raz dla złapania oddechu. Dla żądnych rozrywki lunapark, mnóstwo knajpek i spory deptak. Kurort szybko się rozwija, wszędzie rozpoczęte budowy, a ceny noclegów bardzo przystępne. Dla spragnionych spokoju sporo kwater na obrzeżach, z dala od dyskotek przy plaży. W następnym etapie odwiedziliśmy twierdzę Razafat w Szkodrze. Mimo, że czas mocno odcisnął na niej swoje piętno, jej wielkość robi wrażenie. Na koniec dopadła nas szara rzeczywistość - dwugodzinna/trzykilometrowa kolejka na wjazd do Czarnogóry i jednocześnie dla kontrastu - iluzoryczna kontrola graniczna typu pokazujemy paszporty w oknie samochodu a pogranicznicy niedbale machają "jechać". Kontrola jest tylko wyrywkowa, ale chyba trafiliśmy na zmianę turnusu, aut było mnóstwo.

Czas się rozprawić z kilkoma pokutującymi starymi mitami na temat Albanii: Albańczycy w rzeczywistości jeżdżą wolniej i ostrożniej niż my Polacy, nie zdarzyło się mi zaobserwować ułańskiej fantazji typu wyprzedzanie na trzeciego czy na zakazie, nie widzieliśmy żadnego wypadku drogowego, jedynie drobną stłuczkę typu wjechanie w tył na światłach w Tiranie. Oczywiście dalej nie ma co liczyć na uprzejmość na drodze, trzeba mieć oczy dookoła głowy i się bezczelnie wpychać w kakofonii klaksonów, ale nie jest tak źle jak to niektórzy opowiadają. I jasne, że parkuje się gdzie popadnie, nawet na rondzie, ale po Albanii się jeździ bez większych problemów, to tylko kwestia przystosowania się do miejscowych obyczajów. Drogi główne są w dobrym stanie, boczne mogą być nieco gorsze, ale tranzytowe są OK. Auta są wszystkich marek, choć mercedesów faktycznie jest sporo. Moje ogólne poczucie bezpieczeństwa w Albanii oceniam na mocną czwórkę. I ostatni mit - śmieci. W porównaniu z moim poprzednim pobytem 4 lata temu - mocna zmiana na lepsze. Jeszcze zdarzają się pojedyncze stosy śmieci w zaułku, zaśmiecone przystanki autobusowe, niekiedy czuć dym z płonącego śmietnika, ale za ich wielką serdeczność i uprzejmość dla turystów dajmy Albańczykom jeszcze trochę czasu i przymknijmy nieco oko, a nie pożałujemy. Plaże nie odbiegają standardem od naszych bałtyckich ale w przeciwieństwie do naszych - w kraju Skanderbega słoneczko jest GWARANTOWANE!


Podsumowanie:

Twierdza Kruja i Rozafat. Narzekającym na brak mocniejszych wrażeń polecam kurs jazdy po albańsku w Tiranie :-)



Album podróżnika

Anna

Dodano albumów: 14
2022-10-20 14:54:28
Album podróżnika

Basia+ partner

Dodano albumów: 2
2019-10-12 22:23:15
Album podróżnika

Wojciech

Dodano albumów: 1
2018-05-25 00:37:41
Album podróżnika

Marek

Dodano albumów: 31
2020-10-05 14:18:55
Ta strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki mechanizmu przechowywania lub dostępu cookie w Twojej przeglądarce.