Jest takie norweskie powiedzenie - bedre en drum i timen enn en time i Drammen, gra slow, co w wolnym tlumaczeniu oznacza, ze lepszy jeden kieliszek alkoholu na godzine, niz jedna godzina w Drammen. Faktycznie, samo miasto nie jest wyjatkowo ladne, wrecz przeciwnie. Ale mozna tu znalezc kilka fajnych atrakcji. Jest tu Spiralen, czyli tunel wykuty w skale jak wjazd na parking pietrowy. Dlugosc to 1650 metrow, przejezdza sie 6,5 okrazen, nachylenie to 10% i w efekcie wyjezdza sie na plaskowyz nad miastem. Jest tam wiele szlakow turystycznych, laweczek z widokiem na panorame miasta i kawiarenka, w ktorej mozna zjesc wafle z jagodami, czy napic sie kawy. UWAGA - zgodnie z tabliczka na scianie, spozywanie wlasnego posilku, czy picie z wlasnego termosu dozwolone tylko dla osob powyzej 80-go roku zycia pod opieka rodzicow. 😃Bylem tam ze trzy lata temu z przyjaciolmi. Inna atrakcja jest wawoz Kjøsterudjuvet - wawoz o dlugosci prawie 1,5 kilometra. Sciany dochodza do 60 metrow wysokosci, szerokosc od kilku do kilkunastu metrow. Tam wlasnie sie wybralem w sierpniowa niedziele. Poczulem sie troche jak w Kaziku nad Wisla, tylko wiecej kamieni pod nogami. Podejscie dnem wawozu nie jest wyjatkowo trudne, choc kamienie wielkosci samochodu nie ulatwiaja marszu, Dwa wodospady z lichymi drabinkami w korycie strumienia, ale da sie wyjsc. Na szczescie od wielu dni nie padalo, wiec tylko prawe ramie mokre od wody. Wawoz jest czasem zamykany z uwagi na spadajace glazy i kamienie lub rwaca wode. Na gorze czeka nagroda, piekne jeziorko z miejscami do kapieli i odpoczynku. Wszystko to obok stoku narciarskiego, szlakow pieszych i crossowej trasy rowerowej. Rowery mozna wypozyczyc na dole, wjechac kolejka na gore i zjazd przez las w dol.