Bruksela marzec 2018
Właśnie wróciłam z Brukseli, stolicy Parlamentu Europejskiego oraz wielu pięknych zabytków i postanowiłam się z wami podzielić tym parodniowym wypadem tak na świeżo, aby nie pominąć ważnych szczegółów.
Ponieważ mamy teraz do dyspozycji tanie linie lotnicze jak Ryanair czy Wizzair, możemy znaleźć naprawdę „perełki” cenowe, jeśli oczywiście jesteśmy dyspozycyjni. Kiedy dana oferta się pojawi trzeba od razu się decydować, bo parę dni później ten sam kierunek może nas kosztować o wiele więcej.
Tak więc zrobiłam i tym razem, weszłam na stronę Ryainair i znalazłam lot do Beukseli za (nie uwierzycie!!!) jedyne 39PLN na osobę, w jedną stronę. „Zabukowałam” więc. Dalej przez Hotels.com (korzystam często, zbierając darmowe noclegi) znalazłam blisko centrum, mały, w przystępnej cenie hotel „Easy”, który jest prowadzony przez Easy Jet (rozpoznawalny pomarańczowy kolor), kolejny tani przewoźnik.
Lot był z Wrocławia na lotnisko Charleroi, które jest oddalone o ok. godzinę jazdy autobusem. Przewoźnik Flibco, autobusy kursują co 20-30 minut, bilety można kupić wcześniej przez Internet i wtedy zapłacimy jedyne 5euro, natomiast w automacie na lotnisku cena wyniesie 15euro na osobę. Autobus dowiezie nas do stacji kolejowej Midi, skąd dalej pociągiem dotrzemy do centrum.
Jak zwykle i tym razem poszliśmy najpierw do biura turystycznego, gdzie zakupiliśmy dwudniowe bilety na Red bus hop on/off (turystyczny autobus, który zatrzymuje się w ważnych miejscach danego miasta), a trzeci cały dzień poświęcimy na zwiedzanie Brugii. Pobyt zaplanowany.
Zrobiło się ciemno w międzyczasie, a że jesteśmy na Grand Place czyli Wielki Plac, rynek wpisany na listę UNESCO robimy piękne wieczorne fotki. Rynek znajduje się u wylotu siedmiu ulic, wytyczony przed 1348 rokiem. W XIV wieku wybudowano na nim ratusz miejski, a w XVI wieku Maison du Roi. Rynek został zburzony w 1695r podczas francuskiego bombardowania, odbudowany w jednolitym stylu architektonicznym. Robi wrażenie!!!
Następnego dnia wsiadamy w Red bus ( są dwie linie: czerwona i niebieska) i ruszamy na zwiedzanie miasta. Zaczynamy od Central Station, Rogier – Botanique Gardens, mijamy Nord Station, Eglisede Laeken, Royal Palace de Laeken, Park D`Osseghem, Atomium, Magritte Museum, Baslique, Dansaert - Fish Market , Bourse (waffle factory), Marolles – Flea Market, Eglise Notre Dame du Sablon, Manneken Pis.
Bardzo przyjemnie spędziliśmy czas w Atomium, które to jest symbolem miasta. Ten olbrzymi model molekuły został zbudowany z okazji EXPO w 1958r. Znajduje się on na przedmieściach, w Laeken, przy stacji metra Heysel. Model ma 110m wysokości, wewnątrz kul mieści się muzeum i restauracja, z której można podziwiać panoramę miasta. Zanim jednak wejdziemy schodkami na górę do kawiarni możemy podziwiać panoramę okolicy z oszklonego, okrągłego pola widokowego. Zrobiliśmy udane fotki - szczególnie Park Mini Europy, kompleks z przeszło 350 miniaturami słynnych budowli państw Unii Europejskiej, niestety jeszcze nie czynny dla zwiedzających. Dalej poszliśmy do kawiarni na pyszną Irish coffee, aby się trochę rozgrzać (bo „dzionek” chłodny) i dalej cieszyć się widokami miasta.
Pod koniec dnia kiedy autobusy kończyły kursy, udaliśmy się na Central Station, aby pociągiem zajechać do ”Train World”( pociąg do Louvain, wysiadka na drugim stopie w Schaerbeek). Mąż jest zapalonym hobbystom pociągów parowych więc nie było takiej opcji, aby tam nie zajrzeć. Warto było!!! Wielkie hale robią wrażenie, a wszystkie eksponaty są pięknie utrzymane i opisane. Wchodzi się w półmrok, gdzie w oddali słychać gwizd lokomotywy, czuć zapach pary i węgla, a wszystko to przy odpowiedniej muzyce. To prawdziwy raj dla wielbicieli kolei żelaznej. Połączenie starego dworca kolejowego z nowym budynkiem robi wrażenie. Można skorzystać z audio przewodników.
Kolejny dzień, kolejny tour Red busem - wybraliśmy linię czerwoną. Zwiedzanie zaczynamy tradycyjnie już od Central Station, Palace Royale, Sablon, Louise / Palace of Justice, Art. Nouveau / Horta the Museum, Flagey Place, Luxembourg / Parlament UE, Leopold Park, Cinquantenaire, Schuman, Royal Palace.
Będąc tutaj nie możemy zapomnieć o słynnych kulinarnych cudach: najlepsza belgijska czekolada, mule czyli najlepsze małże na świecie, belgijskie frytki (grube, chrupiące, i mięciutkie w środku), gofry (być w Belgii i nie spróbować gofrów to jakby być w Paryżui nie zobaczyć wieży Eiffla) oraz piwo.
Nie można tutaj również pominąć belgijskich komiksów.W Belgii powstają jedne z najlepszych. Można je czytać,oglądać w muzeach i na murach domów. Warto więc wpaść do Centre Belge de la Bande Dessinee - muzeum komiksu, gdzie zbiory są prezentowane na trzech poziomach, a najbardziej popularna jest wystawa poświęcona wielkim bohaterom komiksu od Tintina po Smerfy.
Dziś nieciekawa pogoda, pada a raczej „leje jak z cebra” więc zwiedzamy wszystko co jest “inside”. Zaczynamy więc od Parlamentu Europejskiego, gdzie sami ( większość to były zorganizowane grupy) z audio przewodnikiem wjeżdżamy windą na piętro, aby zobaczyć słynną salę obrad. Wizyta w Parlamencie to doskonały sposób, aby dowiedzieć się jak na co dzień działa instytucja, która jest głosem obywateli Unii Europejskiej.
Łapiemy nasz Red bus i jedziemy do kolejnego stopu, a mianowicie Królewskie Muzeum Sił Zbrojnych i Historii Militarnej. Naprawdę warto tu zajrzeć, ilość i jakość eksponatów jest imponująca (muzeum posiada 130 samolotów, rozmaite rodzaje broni i mundurów podzielonych na okresy historyczne). Można tu łatwo dotrzeć metrem wysiadając na stacji Merode, gdzie od razu przyuważymy rozległe tereny parkowe – Jubelpark wraz z łukiem triumfalnym (przypominającym Bramę Brandenburską) wspomniane muzeum oraz muzeum motoryzacji Autoworld.
Wieczorem spacerkiem udaliśmy się na Grand Place i tam też w bocznej uliczce znaleźliśmy indyjską restaurację (oboje uwielbiamy tą kuchnię, a tu w kraju mamy z tym problem) Maharaja Tandoori, gdzie delektowaliśmy się tandoori chiken (no w końcu sama nazwa lokalu nakazuje spróbować), vegetarian curry, korma, garlic naan bread i nasze ulubione mango lassi.
Ostatni już, trzeci dzień wyruszyliśmy do malowniczej miejscowości – Brugia. Brugia położona jest ok. 90km od Brukseli, podróż pociągiem IC zajmuje ok. godziny, połączenie jest bardzo dobre i średnio co godzinę odjeżdża pociąg do Brugii i z powrotem. Mało kto nie marzy o odwiedzeniu bajkowego miasta, w którym czas zatrzymał się w miejscu kilka wieków temu. Brugia prawa miejskie otrzymała w 1128r i dzięki bezpośredniemu dostępowi do morza w ciągu wieków stała się jednym z najważniejszych miast średniowiecznej Europy. Podobnie jak w wielu średniowiecznych miastach, tak i w Brugii jednym z najważniejszych typów obiektów są obiekty sakralne – w tym bazylika Świętej Krwi, kościół Naszej Pani (z rzeźbą Michała Anioła) czy katedra św. Salvatora. Należy też podejść na plac Burg, jak mamy czas to wejść do Ratusza oraz do znajdującego się nieopodal budynku sądu. Jedna z rzeczy, która jest wspólna dla wielu miast Belgii i Francji, to tzw. „Belfry”. Są to na tyle charakterystyczne budynki, że zostały w całości wpisane na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO. To właśnie wieże Belfry nadawały ton miastu, dzwony wieży informowały mieszkańców, gdy zamykane były bramy, kiedy rozpoczyna się handel na rynku, a także ostrzegały o pożarze lub ataku na miasto. Burgia – małe, bajkowe, niemal całkowicie zachowane, średniowieczne miasto. Niezliczona ilość kanałów, piękne budynki, wspaniałe place. Miasteczko Brugia określane jest jako flamandzka Wenecja ze względu na ilość kanałów. Już sam spacer wzdłuż kanałów może dostarczyć wiele niesamowitych wrażeń i widoków. Skorzystaliśmy też z opcji wycieczka łodzią po kanałach i zwiedzanie miasta z innej perspektywy. Niezapomniane przeżycia, Brugia powinna znaleźć się na liście „must see” podczas pobytu w Belgii. A tak z ciekawostek to: wszyscy tutaj żartują, że piękna Brugia nie spodobała się tylko jednej osobie, pochodzącemu z Wysp Brytyjskich Rayanowi. Miasto gra "główną rolę" w komedii "Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj", gdzie w rolę Rayana wciela się Colin Farrell.
I tutaj kończy się nasz paro dniowy pobyt w Belgii. Nieplanowany, ale tak chyba najlepiej. Docieramy do stacji Midi skąd odchodzą autobusy Flibco na lotnisko i po godzine już jesteśmy na miejscu. Bezpiecznie docieramy do Wrocławia, odbieramy samochód z parkingu i S5 szybciutko docieramy do domu.
Kolejna przygoda za nami, ale jeszcze wiele przed …..


Podsumowanie:

Wielki Plac - rynek główny, Ratusz Miejski, Train World- muzeum, Atomium, Bazylika of the Sacret Heart, Królewskie Muzeum Sił Zbrojnych, Autoworld, Katedra św. Michała, Parlament Europejski, Bazylika Norte-Dame, Pałac Królewski oraz Brugia (wszystko!!!).




Komentarze:

15/03/2018

Alexandra:

Dziękuję Aniu, pozdrawiam.

12/03/2018

Anna:

Fajny blog. Dobre rady.

Album podróżnika

Paweł

Dodano albumów: 7
2018-09-23 23:13:08
Album podróżnika

Martino

Dodano albumów: 16
2016-08-17 20:57:54
Album podróżnika

Anna

Dodano albumów: 2
2016-11-22 20:06:17
Album podróżnika

Arkadiusz

Dodano albumów: 7
2020-04-29 01:35:26
Ta strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki mechanizmu przechowywania lub dostępu cookie w Twojej przeglądarce.