Kreta od zawsze budziła ciekawość.Jej historię oddaje mit o Dedalu i Ikarze,w którym odwaga i geniusz przeplatają się z tragedią.
Kreta jest jedną z kolebek cywilizacji basenu Morza Śródziemnego.Pierwsze ślady działalności człowieka na wyspie sięgają 6000 lat p.n.e. O randze państwa starożytnych Kretańczyków świadczą mity i legendy na ich temat rozbudzające wyobraznię kolejnych pokoleń: O króu Minosie - najsłynniejszym władcy wyspy,o Dedalu który wybudował pod pałacem labirynt i uwięził w nim Minotaura, o upadku Ikara,czy wreszcie o Tezeuszu,który dzięki pomysłowej Ariadnie szczęśliwie wydostał się z labiryntu.
Największy wkład w poznanie dziejów Krety wniósł brytyjski archeolog Arthur Evans,który w 1899r doprowadził do rozpoczęcia prac nad odkopaniem Pałacu w Knossos,nazwanego pózniej Pałacem Minosa.
Z kolei katastrofalny wybuch wulkanu,który w XVI w p.n.e.rozsadził pobliską wyspę Thira ( obecnie Santorini )przez stulecia łączony był z mitycznym zatopieniem Atlantydy.
W Średniowieczu los nie był dla Krety łaskawy,wielokrotnie przechodziła ona z rąk do rąk kolejnych zdobywców.Największy wpływ odcisnęli na niej Rzymianie, Wenecjanie i Turcy zostawiając po sobie mieszankę kultur i mnóstwo zabytkowych budowli.
I to by było na tyle jeśli chodzi o zarys historyczny i mitologiczny wyspy.
Decyzja o wyjezdzie zapadła błyskawicznie po znalezieniu super oferty z Ryanair oraz hotelu Galini Sea View w Kato Stalos ok.30km. na zachód od Chanii oraz przyzwoitej ceny za wynajęcie auta z Avis ( polecam;super ludzie,którzy tam pracują;zamiast Opla dostaliśmy Mercedesa! ).Zawsze kupowaliśmy wakacje all inclusive ,ale tym razem wiedzieliśmy,że jedziemy typowo na zwiedzanie,gdyż pogoda miała być taka sobie " w kratkę", poza tym wyspa oferuje mnóstwo ciekawych atrakcji. Wykupiliśmy więc tylko hotel plus śniadanie, wiedząc,że jadać będziemy w małych wioseczkach ,czy przydrożnych tavernach dając jednocześnie zarobić drobnym przedsiębiorcom,a w wypadku Grecji całym pokoleniom dla których jest to jedyny środek utrzymania całej rodziny.
Do hotelu dotarliśmy pózno w nocy;obyło się bez problemów,oznakowanie jest dość dobre ( mamy spore doświadczenie jeśli chodzi o greckie wyspy ).choć znaki drogowe są najpierw w j. greckim, a dopiero potem w angielskim.
Następnego ranka już byliśmy w drodze do przepięknej plaży z RÓŻOWYM piaskiem Elafonisi. Kierując się na zachód w kierunku Kissamos,a potem na południe dotarliśmy do małej wioseczki Elos,gdzie zrobiliśmy przerwę na kawę i ciacho oraz zdjęcia przy pięknym górskim wodospadzie,a potem jadąc przez wąwóz Topolia dotarliśmy do celu.Elafonisi znajduje się na południowo zachodnim brzegu wyspy.Plaża połączona jest płytką laguną z wyspą Elafonissos,która w całości tworzy unikatowy rezerwat przyrody wpisany na listę Natura 2000. Z kolorem piasku na wyspie wiąże się legenda, według której w Wielką Sobotę 24 kwietnia 1824r oddziały tureckie brutalnie wymordowały szukających tu schronienia 600 kobiet i dzieci - plaża spłynęła krwią i od tego czasu niegdyś zwykły piasek ma kolor różowy. Odbiegając jednak od tej historii plaża jest bardzo piękna,kolorowa,z wydmami i roślinami, można tu przysiąść, "ukryć" się z książką lub po prostu pozwolić myślom płynąć........
Na drogę powrotną wybraliśmy się wzdłuż wybrzeża zwiedzając po drodze urokliwy Monastyr Moni Preveli,a naszym docelowym miejscem była kolejna plaża w miejscowości Falasarna,która to jest jedną z największych plaż na wyspie. Falasarna rozciąga się wzdłuż otwartego morza i jest podzielona na kilka odcinków,z których najdłuższy to Pachia Amos. Na północnym krańcu plaży znajdują się rzymskie ruiny z 69r n.e. Warto zostać tu aż do godzin wieczornych i podziwiać niesamowity zachód słońca.
Po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze w Kissamos,którego nazwa pochodzi od weneckiego zamku Kasteli. Jest to miasto /port rybacki który przyjmuje promy z Peloponezu oraz wyspy Kithiry.
Następnego dnia ruszyliśmy do Chanii ( gr. Xavia )drugiego co do wielkości miasta Krety. Historia tego miasta sięga czasów minojskich, w czasach pózniejszych było pod panowaniem Arabów,Bizancjan,Wenecjan,Turków aż wreszcie wyspę przyłączono do Grecji. Naszą szczególną uwagę w mieście zwrócił Port Wenecki z XIVw z malowniczą zabudową dookoła. Warto przespacerować się labiryntem wąskich uliczek,przejść i schodków wzdłuż których znajduje się mnóstwo sklepików. Na cyplu zamykającym port znajduje się latarnia morska. Przy porcie stoi Meczet Janczarów,obecnie mieści się w nim Galeria Sztuki. Obok znajduje się Platia Venizelou z ładną fontanną pośrodku. Kawałek dalej jest Fort Firkas fragment umocnień służący dawniej do obrony portu, obecnie jest to Muzeum Marynarki. Chania otoczona zboczmi górskim leżąca nad morzem urzeka swym widokiem szczególnie na wiosnę,gdy ośnieżone szczyty Lefka Ori wydają się unosić nad dachami.
Kolejny dzień ze względu na złą pogodę,sztorm, który był również zaskoczeniem dla samych greków twierdzących,że tak złej pogody nie mieli od ponad 20 lat udało nam się zwiedzić cichą,małą miejscowość o nazwie Georgioupoli. Jest to niewielkie miasteczko turystyczna położona 35km na wschód od Chanii nad piękną Zatoką Almirousa. W miasteczku można odczuć atmosferę greckiej prowincji ( prawie jak z Musicalu Mamma Mia ), a niepowtarzalny klimat nadaje położenie przy ujściu rzeki Megapotamos wśród imponujących drzew eukaliptusowych oraz kapliczka znajdująca się na końcu skalnego molo.
Udało się,było bardzo wietrznie,ale pogoda dopisała. Jednak wracając do Chanii nastąpiła zmiana pogody dopadł nas jeszcze mocniejszy wiatr i ulewa,której dawno nie widziałam. Ulice Chanii przy Porcie Weneckim były zalane przez wielkie fale przelewające się przez falochron. Podobną pogodę mieliśmy dnia natępnego zwiedzając Rythymno.Jednak udało nam się w przerwach pomiędzy ulewami zwiedzić miasto.Stwierdziliśmy,że nie ma co narzekać tylko wynieść z tego co najlepsze. Zwiedziliśmy więc Port i Turecką Latarnię Morską z XVIIw. Od portu ciągnie się szeroka,piaszczysta plaża wzdłuż której znajduje się promenada.Warto też zobaczyć kościół św. Franciszka, Meczety: Neratzque i Mustafy oraz Fortezza największy zamek wenecki na wyspie oraz doskonały punkt widokowy ( oczywiście w słoneczne dni ).
Kolejny dzień przeznaczyliśmy na trekking Kanionem Sfakia,gdyż wiedzieliśmy,że Samaria jest jeszcze zamknięta z powodu topniejącego śniegu. Dojechaliśmy więc do Imbros ( ok 30 km od Chanii ) pokonując górskie ( Góry Białe ) ,strome, wąskie drogi wjechaliśmy na wysokości blisko 1000m n.p.m. Tam rozpoczęliśmy naszą wędrówkę. Było cudownie,tak blisko z naturą,jednak trzeba pamiętać o odpowiednich butach i ciuchach,aby nie było nie miłej niespodzianki. Potem powrót do Imbros i w dalszą drogę ruszyliśmy naszym autkiem. Uważając się za amatorkę mocnych wrażeń zdecydowałam się przejechać drogą biegnącą z Imbros do Chora Sfakion. To prawdziwa kraina przepaści. Jeszcze kilka lat temu przejazd tą drogą był bardzo niebezpieczny, ale niedawno została ona przebudowana,dzięki czemu łatwiej jest minąć jadące z naprzeciwka auta. Warto jednak pamiętać, że droga znajduje się w górach, jest to niesamowita serpentyna dróg z różnicami wysokości i lokalnymi kierowcami,którzy jeżdżą szybciej i nierzadko wyprzedzają w niebezpiecznych miejscach. Mogę jednak dodać,że przejazd tą drogą pozostawia niesamowite wrażenia, ale jest przeznaczony dla ludzi o mocnych nerwach.
Następnym punktem naszej podróży był Wąwóz Samaria i choć wiedzieliśmy,że jest zamknięty to postanowiliśmy podziwiać go z góry,z miejsca gdzie zaczyna się wędrówka.Droga ,którą pokonaliśmy aby tam dojechać była pełna emocji i podobnych niespodzianek jak do Chora Sfakia np: leniwie wypoczywające na drodze kozy ( co zdarza się często ) oraz spadające z gór kamienie . Wąwóz Samaria leży w paśmie Gór Białych ( Lefka Ori ) i jest uważany za najdłuższy wąwóz Europy ok. 18km długości ( dla turystów udostępnione jest ok. 16 km ) i 350 m wysokości.
Niestety nie było nam dane przejść Samarię,ale widok i tak był imponujący, robił piorunujące wrażenie,zasypany śniegiem,który topił się pod naszymi stopami tworząc malutkie potoczki. Przyśiedliśmy więc na ławeczkach i delektując się ciszą, przyrodą, widokiem pozostaliśmy tak zapominając o trudach dalszej drogi. Po zrobieniu zdjęć i zakodowaniu pięknych widoków ruszyliśmy dalej przez góry do malutkiej,malowniczej wioski Sougia ( droga nie dla wszystkich !!! ) , a stamtąd ruszyliśmy do Paleochora. Myślałam,że już widziałam wszystko jeśli chodzi o górzyste drogi,ale okazało się ,że nie.Ta droga okazała się najtrudniejszą z jaką miałam do czynienia.... Stwierdziliśmy,że pojedziemy na skróty,gdyż droga na mapie wyglądała jak inne,którymi się poruszaliśmy.Okazało się jednak,że część asfaltu została zmyta przez deszcze i spływającą z gór wodę,a w pewnym miejscu utworzył się wręcz mały potok z kamieniami,który musieliśmy jakoś pokonać.Przypominam,że wszystko to działo się na ok 1700m n.p.m.,droga tak wąska,że ledwo jeden mały samochód przejedzie i jak okiem sięgnąć nie ma żadnego auta w pobliżu. To było naprawdę przerażające przeżycie,ale ponieważ piszę te słowa to jakoś przeżyłam ......
Kolejnym punktem było jezioro Kournas 47 km od Chanii w pobliżu wspomnianego wcześniej miasteczka Georgioupoli. To jedyne na Krecie naturalne,słodkowodne jezioro, które zasilane jest przez górskie podziemne strumienie.Jezioro Kournas leży na wysokości 20m n.p.m.,znajduje się ono u stót Gór Białych w otoczeniu bujnej roślinności. Przysiedliśmy więc w jednej z urokliwych tavern,które były położone,a w zasadzie podmyte wodą z jeziora. Po rozmowie z przemiłą kelnerką okazało się,że normalnie taverna znajduje się na plaży,ale ze względu na ilośćwody spływającej z gór tego roku plaża jest obecnie zalana i pokazała nam fotki jak to wygląda latem. Zaskakujące!
O .... prawie zapomniałabym o Knossos;mała górska miejscowość,położona ok 6 km na południowy wschód od Heraklionu w górach Ida. Ruiny Pałacu w Knossos pochodzą z okresu 2000 - 1400 p.n.e. ( kultury minojskiej ) zwanego Pałacem Minosa lub Labiryntem Kretańskim. Przypuszcza się,że kompleks pałacowy został zniszczony przez trzęsienie ziemi . Jak pisałam wcześniej do odkrycia Pałacu przyczynił się Anglik,sir Arthur John Evans,który zakupił kawałek ziemi na Krecie licząc,że odkryje ślady starożytnych mieszkańców tej wyspy i tak też się stało.Kiedy stoimy na ruinach Pałacu w Knossos,wracamy myślą do czasów legendarnego króla Minosa i do znanych z mitów greckich postaci: Minotaura, Dedala, Ariadny, której nić uratowała życie Tezeuszowi.
Dzień naszego wyjazdu postanowiliśmy spędzić zwiedzając pólwysep Akrotiri ze słynnymi monastyrami: Guvernetou z XVIw i Agia Triada oraz wrócić do Chanii i cieszyć się jej pięknem po raz ostatni. Po drodze zahaczyliśmy jeszcze o kolejną znaną plażę w miejscowości Stavros,a znanej dlatego,że był tam nagrywany słynny film Grek Zorba. Zaciszna , urokliwa plaża bez zgiełku i hałasu innych popularnych plaży.Ponieważ nasz lot powrotny był dopiero o godz 21,a lotnisko usytuowanie jest właśnie na półwyspie Akrotiri i leżu ok 20 km od Chanii uznaliśmy to za najlepszy pomysł na pożegnanie się z urokami Krety.
Kreta to niesamowite miejsce,które wywarło na nas "piorunujące" wrażenie urzekając właściwie wszystkim: zaczynając od pysznej kretańskiej kuchni ( świeże ryby,owoce morza,słynne tzatzyki ),klimatyczne taverny, skąpane w słońcu ze śnieżnymi czapami góry, różnokolorowe plaże z turkusowym morzem po niesamowicie ciekawą historię, mitologię oraz bardzo przyjaznych ludzi.
Czujemy jednak niedosyt,gdyż w ciągu tak krótkiego pobytu ( zaledwie 7dni ) nie udało nam się zobaczyć wszystkiego co oferuje ta niesamowita wyspa; planujemy więc tu powrócić - na 100% !
W przeciwieństwie do innych greckich wysp jak: Rodos,Kos,Korfu tylko Kreta ( może jeszcze Zakynthos czy Santorini ) to miejsca,które w moim kalendarzu zaznaczone są jako " koniecznie powrócić ". Polecam - warto !
Zwiedziłam już wiele różnych wysp basenu Morza Śródziemnego. Niektóre z nich tylko "musnęłam" tzn. były to 1 dniowe wizyty podczas rejsu tzw. Cruise Ship`em, a inne zwiedziłam wykupując wakacje all inclusive lub jak tym razem osobno przelot,hotel i autko.
Na koniec mogę tylko dodać warto podróżować,świat jest mały i obecnie dostępny dla wszystkich. Pamiętajmy warto żyć pełnią życia i niczego nie żałować.Rzeczy materialne są,a za chwilę może ich nie być, a wspaniałe wspomnienia będą podążały za nami wszędzie.Wraz z mężem jesteśmy osobami na " być", a nie na "mieć" ( posiadać ), dlatego też dużo podróżujemy i cieszymy się życiem i nawet w trudnych sytuacjach przysłowiowa " szklanka jest do połowy pełna" w naszym życiu.
Pozdrawiam wszystkich podróżników !
Alex



Chania, Wąwóż Samaria i Sfakia, Pałac w Knossos, Rethymnon, Półwysep Akrotiri, Plaża: Elafonisi,Falasarna,Stavros, Jezioro Kournas, Sougia, Paleochora,Georgioupoli.

Komentarze:

12/06/2023

Alexandra:

Przepraszam pana Piotra, że w moich wypowiedziach/blogach podpieram się internetem, i że w pewien zorganizowany sposób próbuję opowiedzieć o swoim wyjeździe. Przecież Olneo to portal podróżniczy, portal ludzi z fantazją, nie ‚zaściankowych’ krytykantów. Może po prostu nie czytać moich blogów panie Piotrze, szkoda pańskiego czasu. Pozdrawiam i życzę udanych podróży.

11/06/2023

Piotr:

Nie mogłem sobie przypomnieć, gdzie przeczytałem ten tekst: "Kreta jest jedną z kolebek cywilizacji basenu Morza Śródziemnego. Pierwsze ślady działalności człowieka na wyspie sięgają 6000 lat p.n.e., przenosząc nas bezpośrednio w czasy neolitu. O randze państwa starożytnych Kreteńczyków świadczą mity iu legendy na ich temat rozbudzające wyobraźnię kolejnych pokoleń: o królu Minosie, synu Zeusa i Europy, najsłynniejszym władcy wyspy; o Detalu, który wybudował pod pałacem labirynt i uwięził w nim Minotaura; o upadku Ikara czy wreszcie o Tezeuszu, który dzięki pomysłowej Ariadnie szczęśliwie wydostał się z labiryntu. Największy wkład w poznanie dziejów Krety wniósł jej odkrywca, kontrowersyjny brytyjski archeolog Arthur Evans, który w 1899r. doprowadził do rozpoczęcia prac nad odkopaniem pałacu w Knossos, nazwanego później pałacem Minosa. W średniowieczu los nie był dla Krety łaskawy. Wielokrotnie przechodziła on z rąk do rąk. Największy wpływ odcisnęli na niej Rzymianie, Wenecjanie i Turcy, zostawiając po sobie mieszankę kultur i mnóstwo zabytkowych budowli." A już wiem! Tutaj: http://magdalenaprask.pl/kreta/

18/01/2016

Alexandra:

Dziękuję Gregory! Widzę,że Kreta wywarła na Tobie równie duże wrażenie co na mnie.Ja też myślę o powrocie tam,ale już w innym terminie,aby tym razem przejść wąwóz Samaria,gdyż nie miałam tej przyjemności ,mogłam tylko podziwiać panoramę z góry,ale i tak nie sposób zpomnieć tych widoków.Podobnie jak Ty zwiedziłam już sporo greckich wysp,które przyciągają jak magnes,są łatwo dostępne,posiadają ciekawą historię,piękne plaże , niezapomniane widoki i przyjaznych mieszkańców.Pozdrawiam i życzę niesamowitych wrażeń z podróży

14/12/2015

Gregory:

Kreta to dla mnie Grecja w miniaturze, z małym wyjątkiem prawie wszystko jest tam naj.... Pojechałem tam min zdeptać góry a skończyło się 7 dniową objazdówką zachodniego wybrzeża od Akrotiri do Paleochory,fenomenalne plaże w październiku sprawiły że na nasz główny cel czyli Lefka Ori patrzyliśmy tylko z największym podziwem,nazwałem nawet te widoki gór z różnych perspektyw "morzem szczytów" Nie ma takiej opcji żeby tam nie wrócić. Minęły już trzy lata od tamtego urlopu w międzyczasie zwiedziłem 10 innych wysp,a wrażenia z Krety są nadal wykwintne, tak samo intensywne. Pozdrawiam serdecznie Alexandro

14/12/2015

Gregory:


02/05/2015

Alexandra:

Dziękuję; tak to prawda,podróże to moja pasja; zwiedziłam już mały kawałek świata; zapraszam do kontaktu; może kiedyś razem wyruszymy na wojaże , pozdrawiam

01/05/2015

Grania:

Widać u Pani podróżowanie z pasją. Super. Tylko pozazdrościć :)

25/04/2015

Alexandra:

Bardzo dziękuję. Kreta wywarła na mnie ogromne wrażenie i pewnie dlatego ( na świeżo ) chciałam podzielić się tym z innymi. Jak widzę Pan też ma pozytywne wrażenia z pobytu w Chanii.Pomimo drobnostek,których staram się nie zauważać ( jak np.grafiti ) nie da się nie pokochać tego masta tak jak zresztą całej wyspy. Pozdrawiam i życzę wielu udanych podróży!

24/04/2015

Krzysztof:

Bardzo ciekawa relacja. Czytałem ją z wielkim zainteresowaniem. Gratuluję łatwości w przekazie. Byłem na Krecie w pierwszej połowie kwietnia tego roku. Mieszkałem w Chanii. Bardzo pozytywne wrażenia, no może oprócz wszechobecnych graffiti, którymi wymalowana jest właściwie każda ściana. Polecam mój film, który nakręciłem podczas tego pobytu: https://www.youtube.com/watch?v=UFJz9ka12rE Pozdrawiam Krzysztof Oława

Album podróżnika

Martino

Dodano albumów: 16
2015-07-02 01:22:11
Album podróżnika

Basia

Dodano albumów: 14
2019-03-27 17:46:14
Album podróżnika

Arek i Kamil

Dodano albumów: 5
2019-01-28 18:36:37
Album podróżnika

Dominika

Dodano albumów: 2
2019-05-09 21:23:36
Ta strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki mechanizmu przechowywania lub dostępu cookie w Twojej przeglądarce.