Portugalia - styczeń 2018

Jak zwyke szybki, krótki weekend. Nieplanowany, ale tak chyba najlepiej. Ryanair z Wrocławia do Lizbony, 4 dni, cena przelotu atrakcyjna, więc ...... bilety "zabukowane", małe walizki podróżne zapakowane i w drogę! Przygodo witaj!!!
"Kto nie widział Lizbony nie widział rzeczy cudnej" mawiają Portugalczycy i trudno nie przyznać im racji. Najbardziej wysunięta na zachód stolica kraju zachwyca i ekscytuje. Atmosfera miasta, kolorowe budynki, błyszczące w słońcu Azulejo, dzwięki wiekowych tramwajów, nostalgiczna muzyka fado i oczywiście położenie miasta malowniczo na 7 wzgórzach (podobnie jak Rzym czy Jerozolima) zachęca do zwiedzania, zagubienia się w wąskich uliczkach pnących się serpentynami to w górę to w dół.
Już sam widok z okien samolotu na szeroki Tag, monumentalną figurę Chrytusa i most 25 kwietnia (przypominający Golden Gate) robi ogromne wrażenie. Później jest jeszcze lepiej i ciekawiej. Pobyt w Lizbonie to niezapomniana przygoda! W Lizbone żyje się wolniej niż w innych europejskich stolicach, a czas odmierza się kolejnymi filiżankami wypitej kawy, rozmowami z sąsiadem i wspólnym oglądaniem meczów ulubionej drużyny piłkarskiej.
Przez Hotels.com (korzystam często, zbierając darmowe noclegi) znalazłam dobrą ofertę na nocleg w centrum Baixa - hotel o nazwie Santa Justa położony w odległości zaledwie kilku kroków od ulicy Rua Augusta oraz słynnej windy Santa Justa.
Przylecieliśmy ok godz.16 ( lot trwał 3,40 godz ze względu na wiatr) i od razu złapaliśmy autobus do centrum (przejazd zaledwie 20min). Szybko znaleźliśmy nasz hotel, zostawiliśmy walizki i ruszyliśmy w miasto. Wszystko było tzw. "walking distance" czyli blisko ......... bisko do dwóch placów / ryneczków: Comercio Plaza i Rossio Plaza, łuku triumfalnego Arco da Rua Augusta, windy Santa Justa Elevator i Placu do Comercio. Chcieliśmy porobić kilka fajnych fotek zanim zajdzie słońce, a potem znaleźć "travel office" i zorientować się jaki pakiet wykupić, aby zaoszczędzić na biletach. Okazało się, że jak zwykle wygrywa opcja Red Bus hop on/off, niestety jednak tym razem nie Red z j.polskim, ale Yellow z j.angielskim i paroma innymi. Za jedyne 42 euro, za 3 dni, mamy wliczone prawie wszystkie atrakcje: przejazdy autobusem hop on/off, statek "yellow boat", wszystkie tramwaje, kolejki linowo - torowe, wjazd windą Santa Justa (nieograniczona ilość) oraz zniżki na co niektóre muzea. Ten pakiet opłaca się bardziej niż słynna "Lisboa Card", a szczególnie dla osób, które mają mało czasu, a chcą zobaczyć jak najwięcej, czyli takich jak my "weekendowiczów" mających zaledwie 3 pełne dni. Przeliczyliśmy wszystko na spokojnie po powrocie do domu i gdybyśmy każdą z tych atrakcji wykupowali oddzielnie wyszłoby prawie podwójnie.
Spacerujemy więc po placu Praca do Comercio, gdzie kiedyś znajdował się pałac królewski, ale został doszczętnie zniszczony w trzęsieniu ziemi w 1755r. Na środku placu znajduje się majestatyczny pomnik króla Józefa I. Rozglądamy się z zaciekawieniem po placu, "strzelamy" fotki, zachwycamy widokiem zachodzącego słońca. Potem przechodzimy pod arkadami, wzdłuż rzeki Tag, kierując się do łuku triumfalnego u szczytu Praca do Comercio i spacerujemy ulicą Rua Augusta, przy której znajduje się wiele sklepików i restauracji.
Wieczór spędzamy delektując się rybką i owocami morza, których nie sposób tu nie spróbować, mnim mniam, palce lizać! Kolejny spacer (aby zgubić zbędne kilogramy haha), który sprawia, że wsiąkamy w atmosferę miasta: na rogu ktoś smaży kasztany, gdzie indziej grupa młodych ludzi gra, śpiewa i tańczy na deptaku, co chwilę ktoś zaprasza do restauracji czy kawiarni, a zapach słodkości przyciąga jak magnes. Powoli kierujemy się w stronę windy Santa Justa, aby na koniec dnia spojrzeć na pięknie oświetlone miasto z góry i zakodować w pamięci ten "bajkowy" widok. 25cio metrowa winda Santa Justa jest jedną z ważnych atrakcji turystycznych więc nie dziwi fakt długich kolejek (choć wieczorami jest mniej chętnych) pomimo dość wysokiej ceny 5 euro (przy czym my mamy to w cenie naszego Yellow Busu biletu). Projektantem tej konstrukcji był uczeń Gustawa Eiffla, autora słynnej paryskiej wieży. Elevator de Santa Justa w Baixa łączy się z leżącą wyżej dzielnicą Chiado.
W Lizbonie jest wiele punktów widokowych oprócz wspomnianej już windy Santa Justa możemy dodać, np. Miraduro Santa Luzia, taras baru Terraco de Santa Luzia (Alfama) oraz tuż obok Miraduro das Portas do Sol czy parking Puerta del Sol. Panoramiczne widoki miasta można również podziwiać z Miradouros (tarasy widokowe) takich jak: Graca, Nossa Senhora do Monte, Sao Pedrode Alcantara (Bairro Alto), Santo Estevao (Alfama) oraz taras widokowy na szczycie Arco da Rua Augusta (Baixa). Wszystkie te miejsca łączy jedno - przepiękna panorama miasta, to właśnie tam można poczuć ducha tego miasta, wyciszyć się i zapamiętać widoki.
Kolejny dzień naszej krótkiej wyprawy postanowiliśmy spędzić poza miastem zwiedzając Sintrę i okolice. Wykupiliśmy więc wycieczkę objazdową w naszym hotelu i wraz z jeszcze jedną parą z Dubaju pojechaliśmy na zwiedzanie. Kierowca miał dużą wiedzę, więc można "szczerze rzec", że robił też za "pilota" opowiadając podczas drogi o kulturze, ludziach i ciekawych miejscach swego kraju. Dzięki temu, że nie korzystaliśmy z transportu publicznego, w ciągu zaledwie 8 godz zwiedziliśmy: Sintrę, Cabo da Roca, piękna plaża Guincho oraz Cascais a w drodze powrotnej podziwialiśmy wybrzeże Estoril. Po powrocie do Lizbonie mieliśmy nadal do dyspozycji późne popołudnie i wieczór, więc dzień całkiem nieźle zorganizowany.
Sintra to malownicza miejscowość, znajdująca się zaledwie 25km od Lizbony. Miejscowość ta ma do zaoferowania niepowtarzalne pałace, zamek, góry, doliny, zabytki ..... niesamowity klimat. W 1995r Sintra została wpisana na listę UNESCO choć już długo wcześniej budziła zachwyt i przyciągała turystów. Przebywali tu m.in. Hans Christian Andersen, Lord Byron nazwał ją "wspaniałym Edenem", natomiast portugalscy królowie chętnie wymieniali Sintrę jako kierunek swoich wakacji. Dostojny , biały budynek, z dwoma wieżami (odrobinę przypominającymi wysokie kominy) to Pałac Narodowy w Sintrze. Pałac znajduje się na dużym placu, gdzie można spokojnie przysiąść np. na szerokich schodach wiodących do pałacu zachwycając się urokami tej uroczej "osady". Dzień słoneczny, cieplutko ...... siadamy więc, zdejmujemy kurtki, wystawiamy twarz w kierunku słońca i delektujemy się urokami tegoż niesamowitego krajobrazu. W okolicach pałacu znajduje się niewielkie stare miasto, z którego odchodzą wąskie uliczki z małymi sklepikami i pamiątkami oraz biuro turystyczne.
Ciekawym miejscem do zwiedzania jest tu Quinta da Regaleira, magiczne i tajemnicze miejsce, bez tłumu turystów, którego właścicielem jest ekscentryczny milioner Antonio Augusto Carrallho Monteiro. Jest to duży teren z jeziorami, wodospadami, kamiennymi ścieżkami, jaskiniami i oczywiście znajdującym się tuż przy wejściu pałacem Regaleria.Warto poświecić tu kilka godzin, aby spokojnie przemierzać ścieżkami całego kompleksu i zatonąć w tajemniczo - mrocznej atmosferze pałacu.
Jednak perełką okazał się tu Pałac Pena, stojący na jednym ze szczytów Gór Sintra. Pałac został wpisany na listę UNESCO i uznany za jeden z siedmiu cudów Portugalii. Pałac Maurów zachwyca kolorami barwy tęczy, a w konstrukcji przyuważymy elementy arabskie i średniowieczne, symbolikę morską oraz egzotyczną. Nie będzie przesadą, kiedy powiem, że w pierwszych sekundach przykuwa wzrok tak bardzo, że nie wiadomo gdzie się udać i co fotografować. Dookoła pałacu rozciąga się egzotyczny ogród oraz ogromne połacie lasu. Widoki przepiękne!!!
Dalej kierujemy się w stronę Cabo da Roca - najbardziej wysunięty na zachód punkt kontynentalnej Europy. Na znajdującym się tu pomniku przeczytamy: " Aqui, ondea terra seacabe a o mar comeca" czyli "Gdzie ląd się kończy, a morze zaczyna". Przepiękne klify wzbijają się w górę, kolor turkusowej wody poraża, a szum oceanu szepcze nam do ucha historię przodków tego kraju. Przysiądźmy więc wyciszeni i wsłuchajmy się w siebie, pozwólmy myślom płynąć "wchłaniając promienie uśmiechniętych chwil dnia".
Kolejnym i zarazem ostatnim punktem naszej wyprawy jest Cascais, położone zaledwie 20min od Lizbony, jedno z najbogatszych miejsc Portugalii. Początkowo miasteczko rybackie, w drugiej połowie XX wieku stało się znane jako miejsce wypoczynku rodziny królewskiej. Cascais to pełne uroku miasteczko ze wspaniałymi plażami. Stare miasto łączy w sobie niesamowitą XIX wieczną architekturę oraz tradycyjne domki rybackie.
Kolejny dzień spędzamy na zwiedzaniu Belem .... i nie tylko, gdyż planujemy wrócić na plac Praca do Comercio i stamtąd złapać Yellow Boat, rejs statkiem, wliczony w cenę biletu. Belem to specyficzna dzielnica. Przychodzi się tutaj, aby zaczerpnąć świeżego powietrza, zwiedzić najwspanialsze zabytki w mieście czy skosztować słynnych wypieków. Zwiedzanie zaczynamy od Klasztoru Hieronimitów czyli Mosterio dos Jeronimos. Budwę tego obiektu rozpoczęto jako wyraz wdzięczności za udaną wyprawę Vasco da Gamy do Indii. To właśnie tu podpisano Traktat Lisboński, wprowadzający ważne reformy na obszarze UE. W tym samym budynku mieści sie się Muzeum Archeologiczne oraz Muzeum Morskie. Zauroczeni budynkiem, architekturą, historią robimy przerwę na kawę i słynne Pastade Nata w Casia de Pasteis de Belem.
Przechodząc koło fontanny, kierujemy się w stronę Pomniku Odkrywców. Obiekt ma kształt rozbijającego się o fale okrętu z wydętaymi żaglami. Na dziobie stoi dumny Henryk Żeglarz, który w jednej ręce trzyma mapę świata, a w drugiej model karaweli czyli żaglowiec. Z obu stron tłoczą się twórcy kolonialnej Portugalii, żeglarze, odkrywcy, królowie, rycerze i misjonarze. Idąc dalej zatrzymujemy się przy pomniku lotników, który powstał na cześć pierwszego przeloptu nad południowym Atlantykiem. Dalej widzimy wieżę Belem. Osławiona w epoce wielkich odkryć geograficznych wieża odgrywa rolę strażnicy lizbońskiego portu; stała się też punktem orientacyjnym dla wracających do ojczyzny żeglarzy i symbolem potęgi morskiej Portugalii. Kolejnym godnym odwiedzenia punktem jest Muzeum Powozów, które mieści się w budynku starej areny jazdy konnej Pałacu Belem. Warto też zajżeć do Muzeum Elektryczności czy odwiedzić Tropikalny Ogród Botaniczny. Niestety ... z braku czasu nie byliśmy w stanie zajrzeć do każdego z tych muzeów, natomiast mijaliśmy je po drodze, zwiedzając miasto Yellow Busem hop on/off.
Jednak naszą uwagę w tej dzielnicy przyciągnęła mało jeszcze znana (punkt otwarty zaledwie 4 miesiące temu) atrakcja jaką jest Pillar 7 Experience. Miejsce godne polecenia, dla ludzi o mocnych nerwach! Przechodząc przez kolejne pomieszczenia dowiadujemy się wszystkiego o budowie mostu 25 April. Ostatnim etapem jest skorzystanie z windy, która wywozi cię na 25 piętro (na wysokość mostu) do tzw. punktu widokowego na miasto i most. Punkt widokowy jest totalnie, w całości oszklony tzn. podłoga i 4 ścianki, bo sufitu w ogóle nie ma, czujesz się tam jakbyś zawisł w powietrzu. Platforma ta znajduje się tuż przy wjeździe na most więc odczuwalne są wszystkie wibracje, no i oczywiście ogromny hałas przemieszczających się pojazdów, w tym pociągów. Widok panoramiczny miasta również imponujący! Doświadczenie nie z tej ziemi, ale .... powtórzę się, dla ludzi o mocnych nerwach. Ja czułam się tam jak przysłowiowa "ryba w wodzie", uwielbiam takie wyzwania!
Jeśli natomiast chodzi o most 25 April (25 kwietnia) łączy on Lizbonę z granicą Almada na lewym brzegu rzeki Tag. Most działa od 1966, natomiast poziom kolejowy został uruchomiony w 1999r. Ze względu na kolor i kształt jest często porównywany do mostu Golden Gate w San Francisko. Most został wybudowany przez American Bridge Company, która zbudowała także most San Francisko - Oakland Bay, ale nie Golden Gate, to jako ciekawoastka.
Zmieściliśmy się w czasie wracamy więc Yellow Busem na plac Comercio, skąd łapiemy Yellow Boat i podziwiamy uroki miasta z innej perspektywy, od strony wody, mijając po drodze statuę Chrystusa i most 25 April z bliska, równie ciekawy i ekscytujący widok (bilety wliczone w cenie Yellow Busu).
Dnia kolejnego większość czasu poświęcamy Alfamie - najstarszej dzielnicy Lizbony. Wszechobecne fado, pranie suszące się w oknach, lśniące w słońcu kafelki Azulejo, latem - sardynki grilowane wprost na ulicy .... wyraźnie daje się odczuć tu atmosferę wiecznej siesty. Ruszyliśmy tutaj tramwajem, który wzbijał się wąskimi uliczkami na wyżyny i głośno stukocząc zjeżdżał w dół i w górę, w niesamowitą serpentynę stromych uliczek i zakrętów. Przejazd słynnym tramwajem nr 28 trwa dość długo i jedzie się wolno, ale za to z przygodami, no i jest to dobra okazja żeby z okien tego historycznego środka transportu, z bliska oglądać fasady domów ozdobionych słynnymi Azulejo (im dalej w stronę dzielnicy Estrela, tym częstszy to widok). Można więc poczuć ten niesamowity klimat starej dzielnicy, zatrzymując się co rusz, aby auta mogły się wycofać, gdyż było tak ciasno - niektóre uliczki są przeznaczone wyłącznie dla ruchu tramwajowego. Odnajdujemy tu takie atrakcje jak: Lizbońska Katedra, Kościół św. Antoniego Padewskiego, Zamek św. Jerzego, budynek Panteonu Narodowego, Muzeum Fado oraz Muzeum Narodowe Azulejo. Więc jak widać jest sporo do zwiedzania, a czasu niewiele. Wybraliśmy więc to co dla nas osobiście jest ważne, ale nie będę tu nic sugerować, każdy ma inne odczucia i sam musi podjąć decyzję co warto zobaczyć tym razem ..... przecież zawsze można tu wrócić!
Nie będę się więc rozpisywać książkowo (przecież to nie przewodnik) więc dodam tylko w skrócie pozostałe dzielnice i miejsca, które podczas naszego krótkiego pobytu zobaczyliśmy, korzystając z opcji Yellow Busu:
- Estrela, Amoreiras, Sao Bento - nad okolicą dominuje Akwedukt, a wokół spokojne parki i ogrody
- Barro Alto dzielnica "królowa" nocnej rozrywki w Lizbonie, punkt widokowy św. Katarzyny, gdzie dojechaliśmy kolejką linowo - torową
- Chiado to dzielnica luksusowa, dla tych którzy chcą być na topie i trzymać ręke na pulsie największych wydarzeń kulturowych w stolicy. Warto również zajrzeć do najstarszej na świecie Księgarni, która działa niezłomnie od 1732r (potwierdza to wpis w księdze Guinnessa, a stosowny certyfikat znajduje się tuż przy wejściu) i poczuć ten specyficzny zapach książek i publikacji, których w tym miejscu jest tysiące.
Reasumując ....... spacer krętymi uliczkami Alfamy, przejażdżka żóltym historycznym tramwajem, wizyta w Oceanarium i podziwianie widoków z wieży Belem. Niezwykłe Muzeum Azulejo w całości poświęcone malowanym kafelkom, baśniowe Pałace Sintry i piaszczyste plaże Cascais. Wieczory przy nostalgicznym fado i kieliszkiem porto. Wszystkie atrakcje,które tworzą wyjątkową atmosferę Lizbony i jej okolic zostały zapamiętane, zkodowane, sfotografowane i zabrane ze sobą do domu!!!
Piękne wspomnienia!!!


Podsumowanie:

Dzielnice Lizbony: Baixa, Alfama, Belem, Chiado, Estrela.
Atrakcyjne punkty widokowe, jak m.in. Santa Justa Elevator, Terraco de Santa Luzia, Miraduro das Portas do Sol, parking Puerta del Sol oraz taras widokowy na szczycie Arco da Rua Augusta i inne.
Sintra z pięknymi pałacami,np pałac Pena
Cascais z pięknymi, piaszczystymi plażami
Cabo da Roca - najbardziej wysunięty na zachód punkt kontynentalnej Europy




Komentarze:

23/02/2018

Alexandra:

Tak , zgadzam się z Tobą Dorota. Atmosfera tego miasta robi wrażenie!

22/02/2018

Dorota:

Lizbonę kocham. Tam jakby czas się zatrzymał 100 lat temu. I te słodkie tramwaje.

Album podróżnika

Małgorzata

Dodano albumów: 3
2017-04-30 10:23:09
Album podróżnika

Basia

Dodano albumów: 14
2020-07-25 14:33:01
Album podróżnika

Dominika

Dodano albumów: 19
2019-07-24 18:34:07
Album podróżnika

Jan

Dodano albumów: 6
2016-06-23 12:44:22
Ta strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Cookies. Możesz określić warunki mechanizmu przechowywania lub dostępu cookie w Twojej przeglądarce.